Place de Vosges

Lexie

- Sztuka również. Bardziej konkretnie malarstwo. - odpowiedziała nie spuszczając wzroku. No bo lubiła się patrzeć komuś bezczelnie w oczy

Yves

- A jakie? Albo czyje? - zapytał, wsuwając dłoń do tylniej kieszeni spodni.
Taka mała obsesja - sprawdzał, czy ma portfel.
No i patrzył na nią. Wyczekująco, si.

Lexie

- Często ekspresjonizm. Lubie Picasso. Różnie. - zmarszczyła lekko zadarty nosek

Yves

- Picasso nie był ekspresjonistą, jak mniemam że wiesz. - uśmiechnął się cwaniacko zadowolony z siebie, ah. - A tak poza sztuką?

Lexie

- Wiem, że nie był mój drogi, ale go lubię. Tak po prostu. - wzruszyła ramionami - Poza sztuką cóż lubię dobrą zabawę - zaczęła stukać palcami w drewnianą ciemnozielona ławkę - A ty?

Yves

- Lubię bryzgać farbą po ścianie, co dość intensywnie widać u mnie w mieszkaniu. Szkicuję. Dużo. Dużo też palę. I piję. I imprezuję, jak mam czas. - odpowiedział, drapiąc się po karku.

Lexie

- Interesujące. Bryzganie po ścianach of kors. Ja ograniczam się do płótna - powiedziała lekko

Yves

- Podobno nie wygląda to tak źle. - uśmiechnął się, ah.

Lexie

- Może się kiedyś przekonam i zobaczę twoje arcydzieło na ścianach - uśmiechnęła sie jednym kacikiem malinowych ust

Yves

- Może kiedyś. - powiedział i wstał. - Spadam, muszę trochę rysunek poćwiczyć. - mruknął, chwytając notatki. - Trzymaj się, Lex. - tak tak, zdrobnił jej imię i nawet pocałował w policzek.
I już go nie było.

Lexie

Wstała, przeciągnęła się, bo jakaś taka niewyspana była i powolnym krokiem ruszyła do domu

Tia

przyszła, paląc papierosa. cupnęła na ławce i tak sobie siedziała,o.

Sasha

Spacerowała z psem, który sikał tu i ówdzie. Wypuściła psa i usiadła na ławeczce.

Tia

a pies do niej podleciał,no. bo one ją kochają,ah.
- hej piesku - powiedziała i pogłaskała ładnie za uchem. poszukała wzrokiem jego pani i znów go pogłaskała.

Sasha

- Chyba Cię lubi. - powiedziała inteligentnie z uśmiechem jak zwykle z resztą.