Pole Marsowe

Lexie

rozległy park, znajdujący sie w Paryżu między Wieżą Eiffla na północnym-zachodzie i École militaire na południowym-wschodzie.

Audrey

Położyła się na trawie, zakładając stopę na stopę, machając nóżką i podpierając się rękoma.

Manuela

rozwaliła sie na trawię i przymknęła oczy

Audrey

Lekko wypchnęła biodra do przodu i położyła płasko nogi, patrząc w niebo ;c

François.

szedł wściekły na Lułi i Iwa. nie wiedział na kogo bardziej. i nie wiedział dlaczego. kopał koty i inne gadżety, które nawinęły mu się pod nogi xDDD

Audrey

jezu, proszę, delikatnie.

Poczuła kopnięcie w kostkę.
- Co u d... - otworzyła oczy i zobaczyła nikogo innego, a Fransła. - Uważałbyś trochę. - warknęła, podkurczając stopę i masując kostkę.
Bolało.

Manuela

podniosła się wsaprła na łokciach i patrzyła sobie dookoło po czym wstała i podeszła do jakiejś panieny
-ej sorki masz może proszki od bólu głowy-zapytała poczym klapła obok niej

François.

-jak mi się zachce - parsknął i patrzył na nią z góry.

Audrey

- Nie. - odpowiedziała szybko i oschle, masując kostkę. - Pieprz się. - warknęła do Fransła.

Dupek.

François.

-z tobą? nie ma mowy - usiadł obok.

Audrey

- Nikt ci tego nawet nie proponował. - spojrzała na niego przez opadające włosy. Przestała masować kostkę.

Manuela

-nie to nie-skrzywiła się patrząc jak na nienoermalną.Wstała spojrzała na dziewczyne i chłopaka, uśmiechnęła się lekko do niego z współczuciem , poczym usiadła gdzie indziej wyciagając Cosmopolitana

François.

-nie skorzystałbym nawet gdyby mi zapłacili - oh, po prostu był zły.

Audrey

- coś jeszcze? może po prostu przestań się na mnie wyżywać, bo coś ci nie wyszło.
spojrzała na niego krzywo. uniosła brew.
nie lubiła, jak ją tak traktowano.

François.

a sama traktowała wszystkich tak samo!
-mój przyjaciel pieprzy moją młodszą siostrę.