Banana Cafe

mathilde.

uśmiechnęła się tylko dając mu buziaka w kącik ust. prawy chyba. do lewego nie dosięgała xd

Lexie

- O kurczę! - zakryła otwarą buzię dłonią - Wszyscy faceci to cholerne pieprzone świnie - powiedziała ocierając łezkę. Przypomniała sobie noasza ;c

Lily

-Nie-szepnela i zlapala go za koszule, bluze cokolwiek mial na sobie- Nie idz- usmiechnela sie

Esme

- Zawsze wiedziałam, że mnie kochasz. - powiedziała krótko i przymknęła oczy. Kręciło jej się w głowie,.

allie.

xdd
- chujepieprzonedebiletylkopatrzazebykogosprzelecieckurwajezus. - wiązanka godna damy ;dd

Rafael

- Chcę do domu - przywarł do niej ciałem. znaczy się przytulil sie do niej a jego dlnie wyladowaly na jej posladkach

Lexie

- Nie mów brzydko! - przerazila sie i zakryla allie usta dlonia - jestes dama tak zawsze powtarzala mi babcia! sme chodz do naaaas! - krzyknela cicho xd

Quentin

Dobra, nie idę.
- Przypomnij mi jak masz na imię? xd - to było chamskie.

mathilde.

- dojdziesz sam? czy z tobą pojść bądź też pojechać?- zapytała z nadzieją na ten drugi wariant.

Esme

Wpadła na jakiegoś alfonsa drugi raz w ciągu 24 godzin.

Rafael

- Taksówka - powiedział jedno słowo które znaczyło tak wiele. Lepsze od "kocham cie" bo to byly az dwa slowa a tu zmiscil sie w jednym i pociagnal ja za soba sam idac odbijal sie od ludzi i tak doszedl to wyjscia. Indiana Jones prawie!
/zacznij u niego

allie.

- chyba będę sie zmywać. - powiedziała zakrywając usta.

Lexie

- Uh. - połozyla sie na podlodze - daj mi swoj nr telefonu - powiedziała wyciagajac przed siebie dlon. - Chyba ze cie odprowadzic bo tez mam zamiar niedlugo isc

Lily

-Lily, a ty?- odciela sie, no ja urazil noo

Esme

Miała ochotę kogoś oblać winem ale nie widziała ewentualnej ofiary, więc pomachała wszystkim i wybiegła z klubu.