Eiffel Tower

Roxie

Siadła i przewiesiła nogi przez barierkę. bo lepszy widok był. co z tego, ze gdzieś w pobliżu stała sobie tabliczka z zakazem..

Roxie

Poszłą sobie bo zmokła.

Lexie

Usiadła na barierce ze szkicownikiem i winem

Lexie

Usiadła na barierce ze skrętem w dłoni i przyglądała się turystom

Audrey

Weszła na górę, poprawiając rozwiane włosy. Stanęła na środku tłumu dziwnych Chińczyków.

jared

Próbował wystawić głowę zza wielkiego aparatu jakiegoś Chińczyka. Zrezygnowany, oparł się o barierkę. Kojący dym wdarł się do jego nozdrzy. Spojrzał w kierunku żródła tego zapachu i uśmiechnął się do wysokiej blondynki.

Lexie

Przechyliła głowę w kierunku chłopaka i również się do niego uśmiechnęła sprawiając że grzywka jasnych włosów wpadła jej do oczu. Znów się zaciągnęła otaczając go dymem.

jared

- nie męcz mnie dłużej - powiedział z kiepskim, amerykańskim akcentem i spojrzał porządliwie na jej skręta. Po chwili przeniósł wzrok na usta dziewczyny i patrzył na nię odrobinę dłużej, niż było to konieczne.

Lexie

- Wybacz - powiedziała uśmiechając sie kącikiem ust. Potem podzieliła się skretem subtelnie wkładając mu go miedzy wargi patrzac na nie ze skupieniem. Przeniosła wzrok na jego oczy.

jared

oblizał spierzchnięte wargi, dość dwuznacznie. Zaciągnął się głęboko , wypuszczając dym tuż nad ich głowami. Umieściłs skręta między palcami i oddał go w ręce blondynki, delikatnie dotykając przy tym jej dłoni opuszkami palców.
- ratujesz mi tyłek tym skrętem, wiesz? - uśmiechnął się szeroko.

Lexie

- Cieszę się, że mogę komuś pomóc. - mrugnęła patrząc prosto w jego oczy otoczone długimi rzęsami. Odrzuciła długie jasne włosy do tyłu muskając niby przypadkiem lekko jego policzek.
- Jak ci na imię? - uniosła brew

jared

- Jared - lekko zmrużył oczy i dotknął policzka w miejscu, na którym przed chwilą spoczywały jej miękkie, jasne włosy . - a Ty, to .. ?

Lexie

- Lexiee - przeciągnęła z tym swoim francuskim akcentem.
- Skąd przybywasz chłopaku? - zapytała wyciągając przed siebie długie opalone nogi

jared

- prosto zza oceanu - ukradkiem omiótł wzrokiem jej nogi. uwielbiał francuski akcent. Brzmiał tak dystyngowanie i ... podniecająco? - manchattan, moja droga - przejechał palcem po barierce dotykając przy tym jej przedramienia. sam nie wiedział czemu, ale bezwiednie szukał z nią kontaktu fizycznego .