Moulin Rouge i Plac Pigalle

Lexie

pa pysiu! xd ;*

szajni

-nie ma tu patyków-oznajmiła swojej towarzystwie-co ja teraz zrobię?-zapytała się patrząc na wysadzony plac betonem.

Lexie

Dotknęła kosmyk jej włosów.
- Słyszałam, że włosy też się dobrze palą - powiedziała bezsensu i usiadła na krawędzi kosza na śmieci.

szajni

-nie nie nie-kurczowo odskoczyła od dziewczyny-nie spale swojej pracy-fakt faktem, ale wydała na te włosy sporo pieniędzy, przecież fryzjer w paryżu nie jest taki tani-może twoje?

Lexie

Spojrzała na swoje rozdwojone kocówki i już już otworzyła buzie, że by powiedzieć aby je spaliła w cholere, ale pomyślała, że łyse dziewczyny nie są trendi więc pokręciła tylko głową.
- Zimno Ci? - zapytała bo w sumie nie wiedziała, po co jej ognisko na środku placu pigalle

szajni

-nie-pokazała na swój ciepły płaszcz, w którym naprawdę było jej ciepło-nie mam czym podpalić papierosa-chodziła sobie w kółko jakby chciała dać jakiś sygnał ufo.

Lexie

Rzuciła kubkiem od McDonalda, który leżał przykoszu w jakiegoś faceta. Zapytała czy ma zapalniczke pokazując swoje krągłe nieco blade udo. Cóż dał jej, a co miał zrobić.
- Ej! - krzyknęła do szajn i rzuciła jej zapalniczkę z gołą babą.

szajni

ledwo złapała zapalniczke, ale złapała. włożyła do ust papierosa i zapaliła. nareszcie-więc co tu robisz?-wypuściła duży dym z ust.

Lexie

- Dotleniam się - spojrzała na nią kątem oka. Przecież nie powie, że uciekła jakiemuś facetowi, który ewidentnie chciał ją zgwałcić.

szajni

-to dobry pomysł-pomasowała sie po nodze, która od kilku dni ją bolała.-ja przychodzę na świerze powietrze często-pochwaliła się-to bardzo zdrowe-dodała.

Lexie

- Taaaak - kiwnęła głową i wzięła głęboki wdech. No cóż poczuła tylko spaliny i zapach hotdogów, które sprzedwała Johnny po drugiej stronie placu. Johnny to bardzo miły staruszek, zawsze dawał jej darmowego hot doga. - Jak masz na imię? - zapytała przyglądając się jej

szajni

-szajn-otrzepała rękę z tytoniu i podała szybko dziewczynie-a ty?

Lexie

- Lexie. miło mi - uśmiechnęła się sympatycznie. Bo była sympatyczna. Czasem. - Masz lusterko? - zapytała z nadzieją w kocich oczach.

szajni

-mam-odrzekła dumnie, bo z kosmetyków miała wszystko ze sobą. to znaczy wszystko nosiła w kieszeniach.-chwila-grzabała lewą ręką w kieszeni swoich ciasnych spodni-proszę-wręczyła jej małe, składane lusterko.

Lexie

- Oh dzięki - uśmiechnęła się i odsunęła kosmyk jasnych włosów z policzka odsłaniając czerwoną kość policzkowa i lekki zadrapanie - Pieprzony dupek - mruknęła cicho i wyjęła puder z torebki