Sacre Coeur

jeremy

-Taaak? co takiego robiłaś tam w NY?

Lily

-Szkolilam sie w fachu-rozesmiala sie i tak jakos sie jej udalo i poczochrala mu wlosy

jeremy

-Nie jesteś policjantką - powiedział dość odkrywczo. - nie no powiedź co tam robiłaś.

Lily

-A ty jestes detektywem?-spytala wesolo

jeremy

-A jak myślisz? co? -uśmiechnął się lekko

Lily

-Ze jednak, kreciles i nie jestes-zerknela na zegarek-alez ten czas leci!

jeremy

-No nie jestem , a Ty nie jesteś policjantką prawda. -uśmiechnał się - no leci leci , no niedługo idęę.

Lily

-Oh, nie, ale zawsze chcialam byc!-powiedziala z mina skrzywdzonego dziecka- Tak naprawde zajmuje sie aktorstwem. A ty?

jeremy

-Fotografia , sztuka i takie tam. -uśmiechnał sie - chyba za dużo się naoglądałaś CIA -pokazał jej język - muszę isć ,- dał jej jakoś nr telefonu - dzwoń jak coś - dał jej buziaka w policzek i poszedł

Lily

-Jaaaaaaasne!-zwienela za nim, schowala numer i poszla do domu

Louise.

goniła swojego kota, który uciekł kiedy wpuszczała listonosza. mieszkała nieopodal.

Yves

Szedł, paląc papierosa, z postawionym kołnierzem swojej kurtki. Było mu zimno.

Louise.

a ona była w pomarańczowych szortach miu miu i koszulce na ramiączka z żółtą żyrafą na środku. trzęsła się z zimna ale zawzięcie szukała.
-bisquet!

Yves

Odwrócił się i zobaczył jakąś dziewczynę w krótkich szortach. I zrobiło mu się jeszcze zimniej. Długo zaciągnął się papierosem.

Louise.

wpadła na niego z tego wszystkiego cofając się.
-przepraszam! - krzyknęła odwracając się na pięcie.