Sacre Coeur

Esme

- Od zawsze jeżdżę konno i od zawsze rysuję. Co jeszcze chcesz wiedzieć? - zapytała spoglądając na niego.

Rafael

- Jaki masz kolor bielizny? - powiedział z rozbrajającym uśmiechem strzepując pyłek ze spodni

Esme

- Nie noszę bielizny. - powiedziała całkiem szczerze. Bo czemu miała kłamać.

Rafael

- Naprawdę? - spojrzał na nia mając nadzieję, że ma rentgen w oczach. Nie miał. - Interesujące. - powiedział przenosząc wzrok na jej oczy

Esme

- Jak nie sprawdzisz to się nie do wiesz. - powiedziała wyzywająco. Nie było w tym żadnej aluzji. xd

Rafael

- A mogę? - zapytał z nadzieją psiaka w oczach muskając dłonia jej łydke.

Esme

- Nie wiem czy nie jestem za przeciętna. - powiedziała coś sugerując. Roześmiała się.

Rafael

- O tym sie przekonamy - uniósł brew uśmiechając się kącikiem ust

Esme

- No cóż... Siedzimy przed kościołem. - powiedziała patrząc na wychodzące zakonnice i księdza proboszcza.

Rafael

- Hm więc spotkajy się wieczorem na mała konwersację do wcześniej wymienionego tematu? - zabrał rękę z jej łydki i spojrzał na nia wyczekująco.

Esme

- Mhm, może być bardzo interesująco. - powiedziała z szelmowskim uśmiechem.

Rafael

- Więc wieczorem u ....? - spojrzał na nią zmrużonymi oczym wstając z miejsca.

Esme

- ...Mnie. - dokończyła a następnie wyszeptała mu na ucho swój adres.

Rafael

Odwrócił się powoli na pięcie i odszedł w stronę zachodzącego słońca.

Esme

Wstała i poszła dokładnie w odwrotną stronę.