FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Strona Główna
->
Romantiques.
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
My, piękni i bogaci.
----------------
Wizytówki postaci.
Paryż.
----------------
Nocne życie
Popularne miejsca.
Restaurants et cafés.
Romantiques.
Au naturel.
Zakupy.
Culture.
Police.
L'hôpital
Beauté.
Lycée Saint Louis.
Sorbonne.
Imprezy organizowane.
----------------
Ritz.
O czym szepcze się w Paryżu?
----------------
célèbre.fr
paparazzi.fr
Luksus? Codzienność.
----------------
Albums / Mémoires.
Résidences.
L'hôtel.
Komunikacja.
----------------
SMS.
Téléphones.
E-Mail.
Poza grą.
----------------
O CO TU CHODZI?
Plotkarnia.
Ogłoszenia i propozycje.
Rozrywka.
.
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Gość
Wysłany: Nie 13:10, 02 Lis 2008
Temat postu:
Ubrana w jasno brązowy top z koronką, dżinsowe spodnie do kolan i 6,5cm, złote szpilki przechadzałam się samotnie pewną wąską uliczką. W delikatnej, zadbanej dłoni trzymałam złotą kopertówkę. Bił ode mnie pewnego rodzaju blask. Nic co można określić fizycznie, ale przyciągające spojrzenia i podbijające serce każdego, kogo napotkałam. Byłam prawie bez makijażu. Jedynie róż podkreślający moje kości policzkowe i jasno zielona kredka na wewnętrznej stronie dolnej powieki. Moje pełne usta, pomalowane jedynie jasnoróżowym błyszczykiem wyglądały bardzo ponętnie. Rozpuszczone, blond włosy nadawały mi trochę dziecinny wygląd, co sprawiało, iż zdawałam się być taka niewinna... Tak, było to moją specjalnością. Sprawiać wrażenie... Szłam więc tą ulicą prosto, powoli ze skupioną miną. Miała być to chwila na przemyślenia, krótki moment, aby oderwać się od problemów, przygotować się psychicznie na pierwszy dzień w nowej szkole, nowym mieście. Jestem w Paryżu!-pomyślałam. Po przeprowadzce z Berlina, pierwszą rzeczą, którą zrobiłam był ten spacer. Nawet się nie rozpakowałam. W mojej willi trwa teraz zamieszanie, spowodowane właśnie tą czynnością. Rodzice nadzorują pracę ludzi, którzy ustawiają meble, brat przyleci do nas dopiero za miesiąc. Przechadzałam się tędy sama, gdy nagle, w oddali zobaczyłam zarys męskiej, dobrze zbudowanej postaci. Uśmiechnęłam się ukazując szereg moich białych, równych zębów. Teraz bił ode mnie jeszcze większy blask niż na początku. Chłopak widział mnie dość dobrze, ja wiedziałam jedynie, że idzie w moją stronę i jest naprawdę bardzo przystojny...
Brendon
Wysłany: Sob 12:50, 01 Mar 2008
Temat postu:
zaczął sobie spacerować z swoim psem, rozglądając się dookoła.
Quentin
Wysłany: Pon 23:48, 25 Lut 2008
Temat postu:
Pokiwał za nią, poszedł do domu do swojego psa.
carrie.
Wysłany: Pon 23:47, 25 Lut 2008
Temat postu:
-być może - wzruszyła ramionami i usiadła. ziewnęła nawet - wybacz, kłętin, ale muszę cię zostawić. padam na twarz po dzisiejszych zajęciach.
pocałowała go w usta, przez zupełny przypadek i odeszła, bynajmniej nie sprężystym krokiem. nie dzisiaj. a numer telefonu? o, oo.
Quentin
Wysłany: Pon 23:45, 25 Lut 2008
Temat postu:
- Ten kto był psem. - powiedział bo nigdy nie miał kota. W ogóle nie lubił kotów.
carrie.
Wysłany: Pon 23:44, 25 Lut 2008
Temat postu:
-twój kot - odpowiedziała po chwili zastanowienia - przywiązałeś mu gaśnicę do tylnej nogi.
Quentin
Wysłany: Pon 23:41, 25 Lut 2008
Temat postu:
- To nie ja bawiłem się zapalniczkę. Wtedy jeszcze nie paliłem! - powiedział lekko oburzony. - Chyba nie pamiętasz kto latał z gaśnicą po posiadłości!
carrie.
Wysłany: Pon 23:39, 25 Lut 2008
Temat postu:
zmarszczyła brwi i spojrzała na niego tak jak on patrzył na nią kiedy zachwycała się jazdą figurową na lodzie. dziwnie.
-to była twoja wina. pożar w domku - sprostowała i wyciągnęła się na ławce, kładąc głowę na kłętinowych kolanach.
Quentin
Wysłany: Pon 23:19, 25 Lut 2008
Temat postu:
- Eee jesteś pewna, że nie spalisz swojego mieszkania? - przypomniał mu się domek letniskowy wujka Arnolda, który stanął w płomieniach dzięki keri.
- Trzeba uważać, bo wiesz tyle słyszy się o tych gwałtach, kradzieżach, - zaczął ją pouczać, bo się martwił o nią xddd
carrie.
Wysłany: Pon 23:15, 25 Lut 2008
Temat postu:
-no chyba tak, zważywszy na to, że w końcu zaczynam coś zupełnie sama - przestąpiła z nogi na nogę i pociągnęła kłętina na pobliską ławkę, bo mimo ogólnego podniecenia i wszechobecnej euforii, nadal była zmęczona. skrzyżowała nogi, tak wiesz miło i patrzyła na kłętina - mam swoje mieszkanie, xd.
teraz przypominamy sobie, że keri jest najmniej odpowiedzialną istotą jaka chodziła po ziemi. czy coś.
Quentin
Wysłany: Pon 23:12, 25 Lut 2008
Temat postu:
Spojrzał na nią z niedowierzaniem. Ucieszył się chociaż może tego nie okazał, bo nie był najlepszy w okazywaniu swoich uczuć. Nieśmiały był xd.
- To dobra wiadomość. - powiedział przyglądając się jej z uśmiechem. Przynajmniej na to było go stać.
carrie.
Wysłany: Pon 23:09, 25 Lut 2008
Temat postu:
ona wbrew pozorom też za nim tęskniła. chyba po pewnym czasie przyzwyczaiła się do tego, że ciągał ją za warkoczyki stylizowane na pipi, xd. no i ciągle pamiętała jak bohatersko się zachował kiedy gonił ich pies sąsiada ; o!
-zostaję na stałe - powiedziała nagle i strzepnęła wyimaginowany kurz z jego ramienia.
Quentin
Wysłany: Pon 23:07, 25 Lut 2008
Temat postu:
- Byłem tu cały czas. Niewiele się zmieniło, może to że mieszkam sam i studiuję. Oprócz tego kilku nowych znajomych. - wzruszył beznamiętnie ramionami. Tęsknił za keri często kiedy wspominał swoje dzieciństwo. xd
carrie.
Wysłany: Pon 23:05, 25 Lut 2008
Temat postu:
zaśmiała się cicho, patrząc gdzieś ponad jego głową. wzruszyła ramionami. prawda była taka, że jako niegrzeczna córeczka bogatych rodziców, została przeniesiona do magicznej szkoły z internatem, która niestety nie była hogwartem, a to wszystko dlatego żeby nie spotykała się z kłętinkiem którego rodzice keri nie lubili ;c.
-tu i tam. chociaż bardziej 'tam' - odparła po chwili - a ty?
Quentin
Wysłany: Pon 23:02, 25 Lut 2008
Temat postu:
obożesz xd
- Gdzie byłaś jak cię nie było? Szukałem cię chciałem ci dać pierścionek - lizak. - powiedział drapiąc się po karku.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Theme
xand
created by
spleen
&
Emule
.
Regulamin