Esmesi.

noah

przyszedł! ale na chwilę, bo też uciekam niedługo.

Esme

Siedziała i ryczała oglądając jakiś beznadziejny film swoją drogą.
Była zbulwersowana!

noah

- ezm. - zapukał. - to ja. - oparł się bezradnie o drzwi.
mówiła, że nie jest zła.

Esme

Nie odezwała się, drzwi jak zwykle były otwarte dla wszystkich w okolicy, może wejść bez pukania. Wysmarkała nos.

noah

nacisnął klamkę, więc wszedł. zobaczył zapłakaną ezm.
- ezm? - podszedł do niej, w miąrę szybko. ukucnął. - co się stało? - zapytał.

Esme

- Nie nic się nie stało. - powiedziała ocierając mokre oczy o swój tiszert.
- Zupełnie nic. - powiedziała wkurzona lekko.

noah

- a jednak. - powiedział z uniesioną brwią. otarł delikatnie kciukiem łzy z jej policzka.

Esme

- Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. Dużo masz 'przyjaciółek'? - zapytała ochrypniętym głosem.

noah

- o czym ty mówisz? - zdziwił się, serio. kucał naprzeciw niej, dotykając jej kolan dłońmi.

Esme

- Trisz? - uniosła brew, jeszcze bardziej zbulwersowana. xd

noah

- co z nią? - zapytał, patrząc na ezm.
;x

Esme

- Eee? - wydobyła z siebie dziwny odgłos zdumienia.
- Teraz nic już nie wiem.

noah

- spotkałem ją dzisiaj. - powiedział całkiem spokojnie. stracił orientację.

dokończmy kiedyy indziej. pa ;8

Esme

okokok paa ;*

- Tak się składa, że was widziałam...

noah

- i co w tym złego? - zapytał. nawet nie pamiętał, że się całowali.